środa, 28 maja 2014

Emolientowa pielęgnacja włosów - na czym polega i dla kogo jest?

Niedawno wspominałam Wam, że mam zamiar przerzucić się na większą ilość emolientów w pielęgnacji moich włosów. Bardzo zależało mi na poprawie elastyczności końcówek, które - mimo tego, że są bardzo miękkie, i zadbane - jak na prawie dwa lata włosomaniactwa nie wyglądają tak jak bym chciała. 
Cudownie byłoby powiedzieć "nie mam ani jednej rozdwojonej końcówki!". Ja niestety je mam, szczególnie w pasmach przy twarzy. Myślę, że winne temu jest ocieranie się o wszystko, oraz dawne bardzo nieudane piórkowanie. 

Parę miesięcy temu przestałam tak intensywnie olejować włosy. Znaczy oczywiście, olejowałam je, w końcu jest to mój ulubiony zabieg (tu jak wpłynął na moje włosy po roku używania olejów KLIK) ale robiłam to gdzieś co trzecie mycie. 

W połowie kwietnia postanowiłam zwiększyć częstotliwość do olejowania przed każdym myciem. Wcześniej uważałam, że nie jest mi to potrzebne, wystarczy raz na jakiś czas, w końcu moje włosy nie potrzebują tak intensywnej regeneracji. Teraz wiem, że się myliłam. Co się zmieniło? 

Jedna najważniejsza rzecz z której cieszę się niesamowicie. Moje włosy są dociążone! Wreszcie są tak ciężkie i mięsiste jak lubię. Zawsze miałam problem z tym, że włosy farbowane były o wiele bardziej fruwające i lekkie od naturalnych (przez różną porowatość). Jeśli już się puszyły, to nie całe, a właśnie -jak ja to mówię- ich ruda część. Kiedy dołączyła do tego również metoda z małą ilością odżywki, jest prawie idealnie. Czasem zdarza im się buntować, ale wiem już jak nad tym panować. 





Dla kogo emolientowa pielęgnacja? 

Emolienty polecane są szczególnie włosom osłabionym i zniszczonym (Nie znaczy to oczywiście, że włosy zdrowe ich nie potrzebują!) czynnikami mechanicznymi i chemicznymi, ponieważ ich płaszcz lipidowy, czyli taka tłuszczowa otoczka jest uszkodzona. Kiedy z kolei ta jest uszkodzona, woda bardzo szybko z włosów odparowuje, tracimy więc nawilżenie, którą zapewniają nam humektanty



Emolientowej pielęgnacji warto spróbować jeśli: 

  • Włosy łatwo się puszą 
  • Są suche, szorstkie i sztywne 
  • Rozdwajają się 
  • Rozdwajają się nawet mimo dbania o nie 
  • Nie są elastyczne 
  • Są zbyt lekkie, za mało dociążone 
  • Są matowe, bez połysku 


Jak powinna wyglądać emolientowa pielęgnacja włosów? 


  • Tak jak już wywnioskowałyście z powyższego tekstu, bardzo dużo olejowania. Dla każdego te 'dużo' będzie miało inne znaczenie. W moim przypadku jest to teraz prawie przed każdym myciem. 
  • Skupienie się na emolientowych odżywkach i maskach, czyli takich , które w składzie mają dużo olejków. Nie można eliminować innych składników, bo równowaga między nimi jest bardzo ważna (Pisałam o tym TUTAJ KLIK.). Wystarczy, że nasza "codzienna odżywka" będzie olejowa, a raz na jakiś czas nałożymy proteinową, lub humektantową maskę. 
  • Zabezpieczanie włosów silikonowymi serami, lub nawet olejami, najlepiej na jeszcze mokre końce pasm. Sama ostatnio bardzo polubiłam zabezpieczanie olejem arganowym - oczywiście oszczędnie, 2-3 kropelki, nie chcemy tłustych włosów. Po nałożeniu olejku można również nałożyć troszkę silikonów, np. w formie mgiełki. 



Polecane przeze mnie produkty emolientowe. (linki)




Moja ulubiona metoda olejowania, czyli na mokre włosy.

Moje włosy zdecydowanie najlepiej zachowują się po całonocnym olejowaniu na mokro. Najpierw dość obficie spryskuję je wodą, a potem normalnie nakładam niewielką ilość oleju. Włosy są wtedy o wiele lepiej nawilżone i jeszcze bardziej dociążone. Uwaga jednak na te dociążenie, ponieważ ta metoda dla niektórych może okazać się zbyt obciążająca. Na mnie jednak działa świetnie, lepiej niż olejowanie na sucho. :) Polecam wypróbowanie. 


Wcześniejsze posty o olejach. 



Próbowałyście takiej pielęgnacji? Jak często olejujecie włosy? :)

Ściskam Was mocno. :)

piątek, 23 maja 2014

Recenzja nawilżającej odżywki Isana (wersja niebieska)

Nie będę ukrywać, że uwielbiam produkty "marki Rossmann". Są tanie i bywają również świetnie. Na odżywce i masce Alterry się nie zawiodłam (recenzja KLIK) a jak było tym razem? Jak sprawdziła się niebieska odżywka Isany na moich włosach? 



Opakowanie/konsystencja/wydajność 

Opakowanie mnie denerwuje - plastik jest dość twardy i już mam problemy z wydobywaniem produktu, a jestem dopiero trochę za połową. Pewnie za jakiś czas będę musiała je przeciąć na pół. Szata graficzna jest okropna i wręcz odstraszająca. Nie ma to żadnego znaczenia, jednak można by ją trochę ulepszyć. :D 
Konsystencja jest dość zbita, nie spływa z ręki. 
Jeśli chodzi o wydajność to odkąd stosuję metodę z małą ilością odżywki (KLIK) praktycznie wszystko jest wydajne. :) 

Zapach 

Proszek do prania. Mi tam to nie przeszkadza, ale nie jestem jego wierną fanką. Nie o zapach jednak na szczęście tu chodzi. 

Opis producenta 


Nie zgadzam się jedynie z tym szczególnym zapachowym doznaniem.. No chyba, że ktoś uwielbia woń proszku do prania. :) 


Skład odżywki 




Skład jest raczej humektantowy (wpływ humektantów na nasze włosy tutaj KLIK) ze względu na obecność pantenolu, soku z liści aloesu i gliceryny na wysokiej pozycji. Nie jest bardzo bogaty, ale jak na odżywkę 'codzienną' moim zdaniem zdaje egzamin, przynajmniej w teorii. Rzeczywiście nie zawiera parabenów i silikonów. 
Jak czytać składy? Część 1 - wprowadzenie
Jak czytać składy? Część 2 - wybieramy wspólnie odżywkę 


Działanie 

Nie spodziewałam się, że jest tak świetne! Kiedy użyta jest przy odpowiednim punkcie rosy (KLIK) pozostawia moje włosy jedwabiście gładkie. Moim ulubionym połączeniem jest wcześniejsze kilkugodzinne olejowanie na mokro i właśnie ta odżywka, wtedy są dodatkowo idealnie dociążone, czyli takie jak lubię najbardziej. Nienawidzę puszystych i fruwających pasm. 

Jeśli mam być szczera to jest to jedna z moich ulubionych odżywek i zawsze mam ją w swojej łazience. Uwielbiam! :)

Dla włosów potrzebujących mocnej regeneracji może być za słaba, jest jednak idealną bazą do dodawania półproduktów, ja sama czasem dodaję trochę oleju lub gliceryny. 

Jeśli szukacie odżywki, która będzie odpowiednia do codziennego używania, i nie obciąży włosów a przy tym je nawilży polecam ją Wam serdecznie. Szczególnie ze względu jej ceny! :) 


Dostępność: Rossmann
Cena: Regularna - 6 zł, w promocji - 4 zł, 300 ml 

Lubicie Isanę? Próbowałyście może czerwonej lub żółtej? Koniecznie dajcie znać! :) 

Ściskam Was mocno. :) 

czwartek, 15 maja 2014

Czy tester perfum jest gorszy? Czy różni się czymś od perfum? Recenzja perfum Britney Spears Fantasy edp

Dziś na warsztat weźmiemy perfumy, które zaraz po włosach są moją największą 'urodową obsesją', dlatego chciałabym pisać o nich dużo więcej. Na początek zajmiemy się kwestią testerów. Czy opłaca się je kupować? Czym one się różnią? 

Otóż niczym. Produkt nie jest ani słabszy ani mocniejszy, jest dokładnie taki sam. Gdyby firmy kosmetyczne wypuszczały na rynek testery inne od perfum, byłoby to niezgodne z prawem, ponieważ tester jest właśnie po t o żebyśmy mogły się zapoznać z produktem, a nie jego zupełnie inną wersją. 
Dodatkowo, nie byłoby to opłacalne, bo musiałyby powstać inne linie produkcyjne. O tym uświadomiła mnie niezawodna Olfaktoria, której bloga serdecznie Wam polecam, jeśli tak jak ja uwielbiacie czytać o perfumach. :) 

Jedyne co odróżnia perfumy od testerów, opakowanie zewnętrze. Testery najczęściej przychodzą do nas w zwykłym, szarym kartoniku, takim jak ten KLIK 


Poza tym testery często, chociaż nie zawsze, nie mają korków. W przypadku takiego Aliena nie jest to żadnym problemem, ponieważ on nie ma korka, więc tester będzie dokładnie taki sam jak perfumy, z wyjątkiem oczywiście wyżej wspomnianego kartonika. 

Moim zdaniem, kiedy kupujemy perfumy sobie najlepiej jest sięgnąć po tester, który możemy dostać w wielu perfumeriach internetowych, (wybierajmy te zaufane, najlepiej jest sprawdzić opinie) ponieważ bywa dużo taniej! Kiedy jednak produkt ma być prezentem, lepiej skłonić się ku oryginalnie zapakowanym perfumom. Ja osobiście, nie obraziłabym się za tester jako prezent, nie miałoby to dla mnie żadnego znaczenia, ale czasem jednak zwyczajnie nie wypada. :) 

A teraz przejdziemy do zapachu Britney Spears
Dlaczego akurat dziś postanowiłam nawiązać do testerów? Z prostej przyczyny, mój flakonik to własnie tester! 
Jak możecie zauważyć, udało mi się trafić korek z czego jestem niezwykle zadowolona. :) 


Fantasy zamknięta jest w przesłodkiej różowej buteleczce. Dla niektórych może wydawać się kiczowata, bo cóż, właśnie taka trochę jest, ale mi się podoba. Wyjątkowo dobrze wygląda na toaletce i jest jedyną buteleczką, którą na niej trzymam, ponieważ nie jest całkiem przezroczysta, perfumy są w pewnym stopniu chronione przed światłem, które nie wpływa na nie dobrze. 

Kompozycja pachnie bardzo słodko. Ja uwielbiam takie zapachy, więc mi pasuje w 100%, jednak dla niektórych może być męcząca. Nie jest to jednak tania słodycz niczym 'perfumy' z bazarku. Jest dość owocowa, ale przede wszystkim pachnie słodyczami. W nutach serca obezna jest biała czekolada, chociaż ja wyczuwam też jakby, hmm watę cukrową? 

Nuty zapachowe
nuta głowy: kiwi, śliwka chińska 
nuta serca: biała czekolada, jaśmin, biała orchidea 
nuta bazy: korzeń irysu, piżmo 

Na samym początku jest zdecydowanie najświeższa, jeśli w ogóle można w tym przypadku mówić o świeżości. Po pół godziny powoli przechodzi w nuty serca, i tu zaczyna się moja ulubiona faza, która jest wyjątkowo słodka. Bardzo delikatnie wyczuwam w nich jaśmin, co również przemawia na ich korzyść, ponieważ jest to mój ulubiony kwiatowy zapach (dlatego jestem niezaprzeczalnie zakochana w Alienie w wersji epd). Na sam koniec robi się bardziej ciężka i piżmowa i mogłabym ją wtedy wąchać godzinami. Ta faza utrzymuje się na ubraniach bardzo długo. 

Zapach jest dobry za równo na dzień jak i na wieczór. Mnie nie męczy pod żadnym względem, chętnie będę sięgać po nie zarówno w letnie jak i w zimowe dni. A w letnie wieczory mmm.. Już nie mogę się wprost doczekać. :D 

Z tego co słyszałam takie zapachy bardzo podobają się facetom.. Dwóch już to potwierdza, muszę też kilku popytać haha. :D

A teraz trwałość. Nigdy nie sądziłam, że perfumy sygnowane imieniem gwiazdy mogą być tak trwałe! Wielki ukłon Britney! 
Jeśli spryskam nadgarstki i szyję rano, to o 21:00 kiedy biorę prysznic i polewam te miejsca ciepłą wodą jeszcze je czuję i to całkiem wyraźnie. Możliwe, że bardzo dobrze zgrały się z moją skórą, ale na uraniach również są nie do zdarcia. Dodatkowo powiem Wam, że codziennie ćwiczę przez około godzinę i przy solidnym wycisku, kiedy pot spływa ze mnie strumieniami czuję Fantasy! Nie, nie żartuję. 

Perfumy idealne? Dla mnie tak! Trwałość bajeczna, zapach idealny, wszystko się zgadza. Myślę, że zostaną one ze mną na bardzo długo. Zdecydowanie są w mojej wielkiej trójcy, razem z Code Giorgio Armani, oraz Alienem Thierrego Muglera, o których w pełnym wymiarze marzę od dawna. 

Gdyby brać pod uwagę Rossmann, cena byłaby jednym minusem, jednak od czego jest Internet i właśnie wyżej wspomniane testery. Ja za swoje 100ml zapłaciłam około 80 zł, na stronie iperfumy.pl. Przy okazji polecam Wam ten sklep, produkty przychodzą ekspresowo, a wybór jest duży. 

Znacie może Fantasy? Jakie są Wasze ulubione zapachy? :) 

Ściskam Was mocno. :)

piątek, 9 maja 2014

Humektanty, punkt rosy i wilgotność powietrza w pielęgnacji włosów

Umiejętność posługiwania się humektantami jest moim zdaniem bardzo ważna. Pozwala wyeliminować puszenie i zachować piękne, nawilżone, błyszczące włosy. Jest to dość skomplikowany temat, jednak postaram się wyjaśnić go Wam najprzejrzyściej jak tylko potrafię. Jeśli jesteście ciekawe, to serdecznie zapraszam. 

Na początek należy wyjść od tego co to są humektanty i jaka jest ich rola. O humektantach, proteinach i emolientach pisałam oddzielny post, który możecie przeczytać TUTAJ KLIK
Krótko przypominając humektanty to nawilżacze, które wiążą wodę we włosie. Są silnie higroskopijne, więc pobierają wodę z powietrza, działają jednak w dwie strony, kiedy jest za sucho oddają wodę do środowiska. 

Różnica między nimi a emolientami jest taka, że humektanty nawilżają, a emolienty natłuszczają, czyli 'naprawiają' otoczkę tłuszczową włosa, czyli tzw. płaszcz lipidowy, którego pozbawione są włosy suche i zniszczone. (O tym jak pielęgnować takie włosy TUTAJ KLIK



Kiedy już wiemy z czym to się je czas przejść do wilgotności i tzw. punktu rosy. Kiedy czytamy definicję na Wikipedii, można się załamać, ponieważ temat na łatwy nie wygląda. Zaraz postaramy sobie jednak wszystko wyjaśnić. :)

Link do strony-wybawicielki, która sama podaje nam punkt rosy znajdziecie TUTAJ. Wystarczy kliknąć "full forecast" i gotowe. 

Serdecznie polecę Wam przy okazji wpis Wiedźmy, która stworzyła tak obszerny i bogaty w informację post, że lepiej chyba się tego zrobić nie dało i to od niej pożyczyłam poniższą ściągawkę, którą tylko sama opisałam (KLIK). Wiedźmo, jesteś najlepsza! :) 
Post o PR zrobiła też Michasia KLIK 

                                           Punkt rosy poniżej -9° C- bardzo sucho:

Postawmy na oleje, aby dociążyć włosy, humektantów unikajmy wtedy szczególnie! 


Punkt rosy od -9° C do -1° C- nadal sucho:

Nadal stosujmy natłuszczającą pielęgnację, która zatrzyma wilgoć we włosie. 

Punkt rosy -1° C- 4° C- sucho, ale już znośnie:

Tutak same musimy się przekonać jak działają na nas humektanty. W razie puszenia sięgamy po emolienty. 


Punkt rosy od 4° C- 16° C- optymalny zakres:

Tu możemy poszaleć z humektantami. Zazwyczaj taki punkt rosy wstępuje teraz, czyli wiosną, w inne pory roku również się jednak zdarza. 

Punkt rosy od 16° C- 21° C- wilgotno:

Znów skłaniamy się w stronę emoilentów, a na humektanty uważamy.

Punkt rosy od 21° C wzwyż- bardzo wilgotno:

Odstawmy humektanty, włosy będą się od nich strasznie puszyły. Sięgam po emolienty, w sporych ilościach. 

UWAGA: Powyższe stopnie nie są temperaturą powietrza, a punktem rosy. Piszę to, bo na początku sama dałam się na to złapać. Tak jak już wcześniej wspominałam, strona podlinkowana wyżej pokazuje nam gotowy PR, bez konieczności liczenia go. Dodatkowo istnieją aplikacje na smartphony, które podają nam punkt rosy, np. Pogoda Yahoo!, AccuWeather (Punk Rosy = Dew point) 

Teraz kilka słów ode mnie na temat powyższych informacji. Tolerancja humektantów związana jest z wieloma czynnikami takimi jak porowatość włosów. (O tym jak ją rozpoznać pisałam TUTAJ KLIK
Włosy o niskiej porowatości są z reguły mniej narażone na puszenie, niż te o wysokiej. W moim przypadku zakres tolerancji humektantów jest całkiem duży (chociaż zdarza im się bzikować) - nawet kiedy jest dość wilgotno nie puszą się aż tak bardzo. Za to kiedy jest sucho już tak. 
Pamiętajmy, że powyższe informacje są orientacyjne. Dodatkowo kiedy jest deszcz lub mgła, jest zawsze piekielnie wilgotno. 

Kiedy jeszcze nie miałam aplikacji, a nie chciało mi się bawić w sprawdzanie PR, stosowałam się do samej procentowej wilgotności i temperatury powietrza. Nie było to bardzo dokładne, ale dawało radę. 
W moim przypadku było to: 

Temperatura od 10 ° C do 25 ° C 
Wilgotność od około 35% do 65% 

Przy takich warunkach używałam humektantów, jednak uważałam na dolną i górą granicę tych liczb,wtedy równoważyłam nawilżanie natłuszczaniem. Sama doszłam do wniosku, że taka wilgotność i temperatura im pasuje metodą prób i błędów, co jadnak nie zawsze było wiarogodne. 

Warto wspomnieć również o sztucznym wysuszaniu powietrza zimą przez ogrzewanie, a latem przez klimatyzatory (WPŁYW KLIMATYZACJI NA WŁOSY KLIK). Wtedy powietrze jest jeszcze bardziej suche, więc jeśli przebywamy w takich pomieszczeniach dobrze jest mieć po ręką emolientową mgiełkę. 

Uff, chyba przebrnęłyśmy. Mam nadzieję, że te informacje Wam się przydadzą i ułatwią Wam w jakiś sposób życie. Jeśli macie jakieś pytania, koniecznie piszcie. 

Ściskam Was mocno. :) 

Ps. Ponad 400 obserwatorów? Dziewczyny bark mi słów. Jesteście wielkie DZIĘKUJĘ! :*

poniedziałek, 5 maja 2014

Sposoby na elektryzujące się włosy + aktualizacja włosów: kwiecień

Ostatnio zauważyłam, że moje włosy się lekko elektryzować. Jedna z czytelniczek prosiła mnie również w komentarzu o sposoby na opanowanie tego zjawiska, a że nie lubię takich "pustych" aktualizacji włosów postanowiłam łączyć te wpisy z krótkimi poradami. 
Sama uwielbiam oglądać aktualizacje innych dziewczyn, dlatego nie mam zamiaru z nich rezygnować, nawet jeśli moje włosy się średnio zmieniają wizualnie, więc postanowiłam je trochę wzbogacić. 
Ostatnio przy okazji takiego artykułu pisałam również o wracaniu do naturalnego koloru włosów (jeśli nie widziałyście to zapraszam KLIK

Przyczyny elektryzowania się włosów 
  • Zbyt suche lub wilgotne powietrze 
  • Przesuszenie włosów 
  • Niektóre szczotki do włosów np. plastikowe, ale czasem również z naturalnego włosia
  • W niektórych przypadkach suszenie suszarką, najczęściej bez jonizacji 

Podstawowym rozwiązaniem problemu jest pielęgnacja, ponieważ im bardziej włosy są nawilżone i zdrowe tym mniej się będą elektryzować. Na mnie osobiście najlepiej sprawdza się natłuszczanie emolientami i dodatkowe nawilżanie humektantami, z naciskiem na to pierwsze. Kiedy tak jak teraz widzę, że moja czupryna zaczyna czasem 'stawać dęba', wiem że zaniedbałam olejowanie. I w sumie nie mylę się, przyznaję się bez bicia, miałam lenia, ale po części chciałam też dać im odpocząć. 

Kiedy widzimy, że nasze włosy w danej chwili się elektryzują nie sięgajmy po wodę. Łagodzi ona ten stan na chwilkę, ale po odparowaniu może być jeszcze gorzej. Najlepiej jest użyć kropelki oleju roztartego w dłoniach, silikonowego serum, lub mgiełki/odżywki do włosów. Moim bezsprzecznym ulubieńcem jest dwufazowa odżywka Gliss Kur z olejkami, o której wspominałam w tanim zestawie włosomaniaczki KLIK

Uwaga jednak na silikony, mogą one wzmagać elektryzowanie, ponieważ są tworzywami sztucznymi. Moje włosy są po nich wygładzone, nawet na dłuższą metę, jednak w razie czego sięgnijcie po oleje, lub powyższą odżywkę, która w składzie ma ich masę.  


A teraz czas na aktualizację. :)

Jakiś czas temu moje włosy przeszły drugie już podcinanie końcówek maszynką. Tym razem spadło dużo więcej niż zwykle, ponieważ po zimie i tych wszystkich szalikach i kurtkach końce były trochę rozdwojone. Cóż, niestety przy twarzy są pasma, które dawno temu były stopniowane i wystrzępione a pozostałości tego zabiegu jeszcze się nie pozbyłam. 

Na chwile obecną są dla mnie krótkie.. Tak, tak mówcie co chcecie, ale w tamtym roku o tej porze miały 75 cm, a teraz tylko "marne" 60 i to chyba też nie całe. Ale nie żałuję, szczególnie, że farbowanej części chcę się jak najszybciej pozbyć, plus ciągle znajduję rozdwojone końce. W sumie, to mam wrażenie, że pozbędę się ich na dobre dopiero przy całkowitym ścięciu partii po przejściach. Dobrze, że aż tak dużo jej już nie zostało. :)


Tu widać, że z boku nie chcą grzecznie leżeć i trochę się buntują. ;) 



Ten odrost na kilometr! <3 A tak serio, to bardzo go lubię. :D 

Na zdjęciach tego nie widać, bo tym razem moja czupryna jest buntowniczką i postanowiła się nie układać, ale końcówki tworzą idealnie prostą linię. W sumie to mam jedno zdjęcie, ale nie udanie i bez ostrości.. A co mi tam pokaże je Wam, tylko takie malutkie, bo ten brak ostrości jest porażający. :D Zawsze można na nie kliknąć w celu powiększenia. :) 



Jeśli chodzi o moją pielęgnację w ostatnim miesiącu to prościej się już chyba nie da. Ograniczyłam emolienty na rzecz nawilżania i ukochanych humektantów, bo moje ciemno-rude je uwielbiają i całą zimę z nimi tęskniły. W ruch szła maseczka Natur Vital (recenzja tu KLIK). Postanowiłam też całkiem zużyć również aloesową maskę Biowax do włosów ze skłonnością do wypadania, o której też pisałam tu KLIK. (tak na marginesie to był mój pierwszy post, miło tak powspominać. :D) 
Zabezpieczałam jak zawsze serum z Green Pharmacy, serum Marion z Jedwabiem, oraz olejkiem arganowym. 

Postanowiłam wyjąć z mojej pielęgnacji proteiny, przynajmniej na jakiś czas i obserwować co się będzie działo. Co raz bardziej niepokoi mnie to, że nadal miewam rozdwojone końce, po takim czasie włosomaniactwa. 
Zamierzam sprawdzić, czy problem nie leży w proteinach, które teoretycznie wypełniają przestrzenie i ubytki, ale lubią się nadbudowywać i powodować kruchość. Nie używam ich często, bo moja porowatość tego nie wymaga, ale może to wciąż za dużo? Bywają włosy, które prawie wcale ich nie potrzebują, rzadko się to zdarza, ale jest to możliwe. Zobaczymy co z tego będzie. :) 


A jak ostatnio trzymały się Wasze włosy? :) Jak bardzo zmieniła się Wasza pielęgnacja w związku z nadejściem ciepłych dni? 

Ściskam Was mocno. :)

czwartek, 1 maja 2014

Maj miesiącem zdrowszej diety. Przyłącz się do akcji!

Od początku tego roku moja dieta zmieniła się całkowicie. Zaczęłam jeść gigantyczne porcje owoców i warzyw, przestałam słodzić herbatę , piję ok. 3 litrów wody dziennie, ograniczyłam tłuste potrawy i słodycze. 
Jakiś czas temu obiecywałam sobie, że przed cały maj nie będę jadła słodyczy. Dlaczego akurat maj? Jest to mój ulubiony miesiąc, a wiosenna pogoda aż sama zachęca do zjedzenia sałatki zamiast jakiegoś ciężkostrawnego i tłustego posiłku, po którym przez pół dnia będziemy siedzieć pół żywe w fotelu. Po jakimś czasie doszłam jednak do wniosku, że im bardziej wywieram na sobie presję, że "koniec, od dziś nie jem słodyczy!", tym bardziej mi to nie wychodzi. 
Dlatego ta akcja nazywa się "maj miesiącem zdrowszej diety", a nie miesiącem rygoru i wiecznego tęsknienia za czekoladą. Chcę skupić się na jedzeniu zdrowiej, a nie na wyrzuceniu wszystkiego innego z mojego jadłospisu, bo im więcej myślę o tych "zakazanych" i złych rzeczach tym bardziej mi się ich chce. 

 Dlaczego chcę to zrobić? 
  • Kiedy jem zdrowiej czuję się lepiej. Może to brzmi banalnie, ale tak jest. Myślę, że chodzi tu nie tylko o to jak taki posiłek wpływa na mój organizm dosłownie, ale również o aspekt psychologiczny. Wiem, że to co zjadłam było dla mnie dobre i automatycznie poprawia mi to humor! 
  • Ćwiczę już od bardzo dawna, nie zależy mi jednak na wadze. Jedyne czym się przyjmuję to efekt wizualny, dopóki będę wyglądała dobrze mogę ważyć nawet 100kg. Kiedy przestawiłam się na "czyściejszą dietę" efekty zaczęły przychodzić w ekspresowym tempie. Zawsze należałam raczej do tych chudszych, ale zawsze marzyłam o pięknej umięśnionej sylwetce. Dodatkowo aktywność fizyczna również poprawia humor, uwalnia endorfiny więc zachęcam Was do niej serdecznie. Uwierzcie mi, nie ma piękniejszego uczucia od tego po skończonym treningu. :) 
  • Po cichu liczę na poprawę stanu mojej skóry. O wszelkie wypryski po części oskarżam słodycze, bo kiedy ich nie jem jest dużo lepiej. 
  • Włosy moje drogie włosy! Nie od dziś wiadomo, że bez zdrowej diety nie ma pięknej i zdrowej czupryny. Często kiedy zaczynają nam wypadać jest to znak, że brakuje nam jakichś witamin. A przecież zaglądasz tu po to, żeby Twoje włosy miały się dobrze, prawda? :) Kto wie, może poprawiłaby się również szybkość rośnięcia mojej czupryny? 
Powodów za jest znacznie więcej niż przeciwko, mogłabym jeszcze wymieniać i wymieniać. Najważniejsze jest jednak to, że czynność wykonywana przez jakiś czas wchodzi nam w nawyk. Nawyk zdrowszego życia brzmi bardzo zachęcająco, nie sądzicie? :) 

Przyłącz się i TY! 

Oczywiście do wzięcia udziału zachęcam Was wszystkie bez wyjątku. Te dziewczyny, które prowadzą bloga namawiam ponad to do opisania akcji (a potem ewentualnie przemyśleń końcowych) u siebie. Wklejcie link do tego posta i namawiajcie wszystkich razem ze mną. 
Poniżej powstanie lista z linkami do Waszych postów jeśli zechcecie się przyłączyć. Będzie mi bardzo miło jeśli również podejmiecie wyzwanie. A jeszcze milej, jeśli niektóre nawyki nawet po zakończeniu akcji z Wami zostaną. Bo przecież do tego najbardziej dążymy. 
Nawet jeśli nie prowadzisz bloga, zostaw komentarz, że bierzesz udział. :)

Lista osób uczestniczących : 



http://makingoftheboss.blogspot.com/ <-- Odwiedźcie, polecam tego bloga. :)

Czy to nie wygląda pięknie? :) 



A może dodatkowo zechcecie też podjąć jakieś ćwiczenia? Jeśli tak to polecam Wam poniższe filmiki, które są bardzo przyjemne w wykonywaniu. :) 
talia:


nogi:


pośladki:


brzuch:

Weźmiecie udział? Liczę na Was! :) 

Ściskam Was mocno. :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...