Pokazywanie postów oznaczonych etykietą humektanty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą humektanty. Pokaż wszystkie posty

piątek, 9 maja 2014

Humektanty, punkt rosy i wilgotność powietrza w pielęgnacji włosów

Umiejętność posługiwania się humektantami jest moim zdaniem bardzo ważna. Pozwala wyeliminować puszenie i zachować piękne, nawilżone, błyszczące włosy. Jest to dość skomplikowany temat, jednak postaram się wyjaśnić go Wam najprzejrzyściej jak tylko potrafię. Jeśli jesteście ciekawe, to serdecznie zapraszam. 

Na początek należy wyjść od tego co to są humektanty i jaka jest ich rola. O humektantach, proteinach i emolientach pisałam oddzielny post, który możecie przeczytać TUTAJ KLIK
Krótko przypominając humektanty to nawilżacze, które wiążą wodę we włosie. Są silnie higroskopijne, więc pobierają wodę z powietrza, działają jednak w dwie strony, kiedy jest za sucho oddają wodę do środowiska. 

Różnica między nimi a emolientami jest taka, że humektanty nawilżają, a emolienty natłuszczają, czyli 'naprawiają' otoczkę tłuszczową włosa, czyli tzw. płaszcz lipidowy, którego pozbawione są włosy suche i zniszczone. (O tym jak pielęgnować takie włosy TUTAJ KLIK



Kiedy już wiemy z czym to się je czas przejść do wilgotności i tzw. punktu rosy. Kiedy czytamy definicję na Wikipedii, można się załamać, ponieważ temat na łatwy nie wygląda. Zaraz postaramy sobie jednak wszystko wyjaśnić. :)

Link do strony-wybawicielki, która sama podaje nam punkt rosy znajdziecie TUTAJ. Wystarczy kliknąć "full forecast" i gotowe. 

Serdecznie polecę Wam przy okazji wpis Wiedźmy, która stworzyła tak obszerny i bogaty w informację post, że lepiej chyba się tego zrobić nie dało i to od niej pożyczyłam poniższą ściągawkę, którą tylko sama opisałam (KLIK). Wiedźmo, jesteś najlepsza! :) 
Post o PR zrobiła też Michasia KLIK 

                                           Punkt rosy poniżej -9° C- bardzo sucho:

Postawmy na oleje, aby dociążyć włosy, humektantów unikajmy wtedy szczególnie! 


Punkt rosy od -9° C do -1° C- nadal sucho:

Nadal stosujmy natłuszczającą pielęgnację, która zatrzyma wilgoć we włosie. 

Punkt rosy -1° C- 4° C- sucho, ale już znośnie:

Tutak same musimy się przekonać jak działają na nas humektanty. W razie puszenia sięgamy po emolienty. 


Punkt rosy od 4° C- 16° C- optymalny zakres:

Tu możemy poszaleć z humektantami. Zazwyczaj taki punkt rosy wstępuje teraz, czyli wiosną, w inne pory roku również się jednak zdarza. 

Punkt rosy od 16° C- 21° C- wilgotno:

Znów skłaniamy się w stronę emoilentów, a na humektanty uważamy.

Punkt rosy od 21° C wzwyż- bardzo wilgotno:

Odstawmy humektanty, włosy będą się od nich strasznie puszyły. Sięgam po emolienty, w sporych ilościach. 

UWAGA: Powyższe stopnie nie są temperaturą powietrza, a punktem rosy. Piszę to, bo na początku sama dałam się na to złapać. Tak jak już wcześniej wspominałam, strona podlinkowana wyżej pokazuje nam gotowy PR, bez konieczności liczenia go. Dodatkowo istnieją aplikacje na smartphony, które podają nam punkt rosy, np. Pogoda Yahoo!, AccuWeather (Punk Rosy = Dew point) 

Teraz kilka słów ode mnie na temat powyższych informacji. Tolerancja humektantów związana jest z wieloma czynnikami takimi jak porowatość włosów. (O tym jak ją rozpoznać pisałam TUTAJ KLIK
Włosy o niskiej porowatości są z reguły mniej narażone na puszenie, niż te o wysokiej. W moim przypadku zakres tolerancji humektantów jest całkiem duży (chociaż zdarza im się bzikować) - nawet kiedy jest dość wilgotno nie puszą się aż tak bardzo. Za to kiedy jest sucho już tak. 
Pamiętajmy, że powyższe informacje są orientacyjne. Dodatkowo kiedy jest deszcz lub mgła, jest zawsze piekielnie wilgotno. 

Kiedy jeszcze nie miałam aplikacji, a nie chciało mi się bawić w sprawdzanie PR, stosowałam się do samej procentowej wilgotności i temperatury powietrza. Nie było to bardzo dokładne, ale dawało radę. 
W moim przypadku było to: 

Temperatura od 10 ° C do 25 ° C 
Wilgotność od około 35% do 65% 

Przy takich warunkach używałam humektantów, jednak uważałam na dolną i górą granicę tych liczb,wtedy równoważyłam nawilżanie natłuszczaniem. Sama doszłam do wniosku, że taka wilgotność i temperatura im pasuje metodą prób i błędów, co jadnak nie zawsze było wiarogodne. 

Warto wspomnieć również o sztucznym wysuszaniu powietrza zimą przez ogrzewanie, a latem przez klimatyzatory (WPŁYW KLIMATYZACJI NA WŁOSY KLIK). Wtedy powietrze jest jeszcze bardziej suche, więc jeśli przebywamy w takich pomieszczeniach dobrze jest mieć po ręką emolientową mgiełkę. 

Uff, chyba przebrnęłyśmy. Mam nadzieję, że te informacje Wam się przydadzą i ułatwią Wam w jakiś sposób życie. Jeśli macie jakieś pytania, koniecznie piszcie. 

Ściskam Was mocno. :) 

Ps. Ponad 400 obserwatorów? Dziewczyny bark mi słów. Jesteście wielkie DZIĘKUJĘ! :*

niedziela, 27 kwietnia 2014

Recenzja maski aloesowej Natur Vital

Jak minęła Wam święta? Mam nadzieję, że odpoczęłyście tak samo jak ja. :) Dziś przychodzę do Was z recenzją bardzo ciekawego produktu. Jeśli jesteście ciekawe jego działania, to zapraszam. :)


Opakowanie / konsystencja / wydajność 

Duży wygony słoik o pojemności 300ml. Jeśli chodzi o maski, to jest to najlepsze moim zadaniem rozwiązanie. 
Konsystencja jest śmieszna, treściwa ale nie budyniowa jak przy np. Biovaxach (KLIK). Bardziej określiłabym ją jako lekko piankową. Jest bardzo zbita, więc nie trzeba nakładać jej dużo, dzięki czemu jest wydajna. 


Zapach 

Chyba przyjemny, taki ziołowy, aloesowy. Nie skradł mojego serca, ale nie jest również odstraszający. A poza tym, nawet gdyby był tonie miałoby dla mnie znaczenia. :) 


Opis producenta 

W ciągu zaledwie 3 minut przywraca włosom utraconą witalność, nawilżenie sprawiając, że uzyskują one połysk i zdrowy wygląd.


Skład maski



Bardzo mi się podoba. Bardzo wysoko jest sok z aloesu, gliceryna, ekstrakt z jałowca i pantenol. Jest krótki, ale bogaty, czyli innymi słowy idealny.
Jest to maska typowo humektantowa (więcej o humektantach tu KLIK), więc nie nadaje się do używania każdą porą roku. Najbardziej optymalnie będzie wiosną i jesienią kiedy wilgotność powietrza nie jest ani zbyt niska, ani kosmicznie wysoka. Inaczej możemy uzyskać puch i się niepotrzebnie zniechęcić. 

Działanie 

Raczej zaskoczeniem nie będzie, że produkt sprawdza się świetne. Spełnia moje wszystkie oczekiwania, włosy są miękkie, nawilżone i mięsiste.

Nie sugerujcie się tymi trzema minutami z opisu producenta, dajcie jej trochę więcej czasu, najlepiej 30 minut, działanie będzie zdecydowanie lepsze. 

Przypominam, że moje włosy są nisko porowate z trochę wyższą porowatością na końcówkach i kochają aloes i humektanty ponad wszystko. Kiedy pierwszy raz po zimie użyłam właśnie tej maski odstawiając w kąt emotientowe odżywki, których zdecydowanie miały już dość, od razu odżyły i nabrały blasku. 

Produkt Natur Vital polecam tak naprawdę każdemu. Ze względu na piękny skład będzie świetną maską nawilżającą, a przecież nawilżania potrzebują każde włosy. 

Jeśli miałabym wskazać moją ulubioną maskę dostępną w Naturach, to bez wątpienia mój wybór padłby na nią. 
Czy jest warta swojej ceny? Zdecydowanie tak. 


Dostępność: Drogerie Natura, Internet 
Cena: ok. 22 zł za 300ml.


Znacie? Lubicie? :) 

Ściskam Was mocno. :)

czwartek, 12 grudnia 2013

O humektantach, emolientach i proteinach, oraz trochę o porowatości włosów

Dzisiejszy wpis jest następnym serii o składach kosmetyków. Tym razem porozmawiamy o tym jak ważna jest w pielęgnacji włosów równowaga pomiędzy humektantami, proteinami i emolientami, oraz o tym jakie substancje kryją się pod tymi dziwnymi nazwami. Będzie też trochę o porowatości oraz o dopasowaniu tych składników do danego typu włosów. Zapraszam. :) 

Na początek odeślę Was do wpisu, w którym mówiłam, jak poznać swoją porowatość, ponieważ dzisiejszy post będzie przykładem jak bardzo jej znajomość może ułatwić życie. :) 

No więc zaczynamy. 

 Humektanty 

Inaczej nawilżacze. Mają one właściwości higroskopijne, czyli łatwo pobierają wilgoć. Bardzo dobrze reagują na wilgotność. Kiedy jest duża wyłapują ją z powietrza, i wiążą we włosie. Kiedy jednak jest ona niska działają zupełnie na odwrót. Oddają wilgoć dla otoczenia. Na chłopski rozum dążą one do wyrównania poziomu wilgotności pomiędzy naszymi włosami czy skórą, a otoczeniem. 
Właśnie dlatego latem można z nimi szaleć do woli (no, może nie do woli, kiedy jest za wilgotno, też jest źle), jednak zimą, kiedy wszędzie jest piekielnie sucho od ciągłego ogrzewania należy ich raczej unikać, bądź równoważyć emolientami. O tym jak bardzo nie służą nam one zimą przekonałam się ostatnio, kiedy odruchowo sięgnęłam do szafki po aloesową maskę... Oj dawno nie miałam takiego puchu na głowie uwierzcie mi. :P 

Ich nadmiar możne na niektórych włosach powodować przyklap, przeciążenie oraz 'gumowatość'. (ja jednak nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam, moje włosy kochają nawilżanie ponad wszytko)

Dla jakich włosów?

Wszystkie dziś opisane składniki są dobre dla każdego typu włosów, jedne jednak częściej, drugie rzadziej.
W tym przypadku włosy o niższej porowatości polubią się z humektantami bardzo. Te o wyższej nie potrzebują głębokiego nawilżania aż tak często, co oczywiście nie znaczy, że nie potrzebują wcale. 
Uwaga: Humektanty mogą powodować puszenie, więc jeśli macie do czynienia z takim zjawiskiem dość często, to może to właśnie jest przyczyna. 

Przykłady humektantów oraz ich nazwy w INCI: 
- Gliceryna, glicerin 
- Aloes, aloe vera 
- Miód, mel 
- Mocznik, urea 
- Panthenol, panthenol 
- Żel lniany 
- Kwas hialuronowy, Sodium Hyaluronate
- Wiatminy A i E 

 Emolienty  

Tworzą one na włosie tzw. film, który zapobiega odparowywaniu wody. Nie reagują one na wilgotność tak jak humektanty, dlatego możemy ich używać do woli zimą i to właśnie one 
powinny tą porą roku stanowić podstawę naszej pielęgnacji. 
Do tej grupy należą oleje, które nie tylko cudownie nawilżają, ale również regenerują i 
uelastyczniają. (więcej możecie przeczytać TU

Dla jakich włosów? 

Każdych! Nie ważne, czy porowatość jest niska, czy wysoka, czy włosy są zdrowe czy zniszczone, zawsze ich potrzebują. W pielęgnacji włosów zniszczonych i porowatych pełnią bardzo ważną rolę, ponieważ tak jak już wspomniałam, uelastyczniają, ale również (oleje) mogą nam pomóc obniżyć porowatość. 

Nadmiar raczej nie zaszkodzi, ale jeśli zauważycie, że Wasze włosy są już zmęczone tymi składnikami wystarczy oczyścić porządnie szamponem z  SLSem, zastosować dla odmiany humektanty czy proteiny. Potem możemy znowu olejować do woli. :) 

Przykłady emolientów: 
- Oleje i masła 
- Silikony
- Parafina 
- Alkohole tłuszczowe 


 Proteiny 

Są to białka, które mają za zadanie wnikać we włos, który jak wiemy również jest białkiem -keratyną, i uzupełniać powstałe w nim ubytki (nie na stałe oczywiście). 
Z nimi bardzo łatwo jest przesadzić, maja tendencję do nadbudowywania się na włosie i powodowania twz. przeproteinowania. 
Objawami tego zjawiska są suche i sztywne włosy, czasem nawet jaśniejsze o ton. Taka typowa miotła. :P 

Dla jakich włosów? 

Są niezbędne w pielęgnacji czupryny porowatej i zniszczonej, ponieważ uzupełnią one ubytki. Przy włosach niskoporowatych nie potrzeba ich często, wystarczy raz na 2-3 tygodnie, ponieważ zwyczajnie nie ma w nich co "łatać". 
To trochę tak jak zalepianie zaprawą dziurawego muru. Im bardziej mur dziurawy, tym częściej trzeba go łatać. W tym przypadku naszym murem są włosy. Mam nadzieję, że dobrze to zobrazowałam. :D 
Dla przypomnienia ten obrazek: 


źródło: http://mestetyczna.pl  

Tu średnio porowate = o niskiej porowatości 

Przykłady protein: 
- Jedwab hydrolizowany 
- Proteiny mleczne
- Keratyna 
- Proteiny kaszmiru 
- Kurze żółtko (bomba proteinowa) 
- L-cysteina 


 Pierwsza pomoc w pigułce 

Przeproteinowanie ---> Nawilżamy humektantami i olejujemy, odstawiamy proteiny 
Humektantowy puch ---> Duużo olei, trochę protein 
Za dużo emolientów ---> Proteiny, ewentualnie humektanty, w zależności od wilgotności 

Przy każdym włosowym kryzysie, ważne jest bardzo dokładne oczyszczenie szamponem z SLS i SLES. Oczywiście tak jak zawsze delikatnie. :) 


Jeśli macie jakiekolwiek pytania, piszcie, bardzo chętnie postaram się pomóc. :)

Ściskam Was mocno. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...