poniedziałek, 31 marca 2014

Nafta kosmetyczna w pielęgnacji włosów

Myślę, że większość z Was o nafcie już słyszała. Jest to produkt znany od dawna, posiadający duże grono zwolenników, ale i przeciwników. Jak to jest naprawdę? Warto mieć w swoich zbiorach kosmetycznych naftę? Ja myślę, że tak. Ale po kolei. 


Nafta kosmetyczna to oczyszczona ropa naftowa. Brzmi okropnie, ale spokojnie. Wystarczy rzucić okiem na skład. Paraffinum liquidum? Mówi Wam to coś? A no właśnie, to nic innego jak parafina, ta sama, która występuje w niektórych balsamach do ciała, a nawet kremach do twarzy przeznaczonych do użytku codziennego. (o zgrozo!) Nie ma co panikować, jest to składnik, który został dopuszczony do stosowania w kosmetyce, więc nie powinien działać na naszą niekorzyść, wystarczy wiedzieć jak z nim postępować (więcej TUTAJ

Jakie jest działanie nafty na włosy? 

Porównywalne do silikonów, wręcz takie same. Na włosie zostaje film ochronny, który zatrzymuje wodę, ale nie ma żadnych właściwości odżywczych. Działa jedynie wizualnie, jednak wyżej wspomniany film, może ochronić przed zniszczeniami, puszeniem i rozdwajaniem końcówek. 

Jaki rodzaj nafty wybrać? 

Dostępna jest masa. Z aloesem, olejem rycynowym, witaminami, pokrzywą.. Wybierzcie to co lubią Wasze włosy, ale szczerze mówiąc, co by to nie było, efekt i tak będzie ten sam. :D 
Koszt jednej butelki to ok. 5 zł, w każdej aptece. 

Jak, oraz jak często można ją stosować? 

Jeśli nakładamy produkt samodzielnie tzn. bez żadnej domieszki oleju, czy odżywki, nie powinnyśmy przekraczać 20 minut, potem należy włosy umyć szamponem tak jak po olejowaniu. Bywa tak, że jest cięższa do zmycia od olei, więc ja rekomenduje nakładać ją od ucha w dół. 
Wydajność jest powalająca, wystarczy jej łyżka, góra dwie, nawet na długie włosy. 
Na opakowaniu jest napisane, że stymuluje porost włosów, ja jednak nie używałabym jej na skalp, z obawy przed podrażnieniem (producent też zwraca na to uwagę). 

Jeśli chodzi o częstotliwość, to dla mnie jest to 'od wielkiego święta'. Lubię działanie nafty, ładnie wygładza moje włosy, są po niej sypkie i idealnie proste, ale wiem, że jest to tylko efekt wizualny. Kiedy chcę, żeby moje włosy wyglądały dobrze wtedy jej używam. Prawie zawsze jednak sięgam po oleje. (nafta ostatni raz poszła w ruch jakiś miesiąc temu) 

Przepisy z naftą:

Możemy nie tylko używać jej przed myciem, ale również tworzyć własne mikstury, dodawać do domowych masek, lub gotowych odżywek. (wtedy możemy trzymać dużo dłużej nić 20 min.) 
Moim ulubionym wyjściem jest dodanie jednej łyżeczki do ukochanej maseczki kakaowej (więcej TUTAJ). Uzyskuję wtedy miękkość nie do przebicia. 
Możemy dodać ją do każdej innej maseczki i sprawdzić jak się zachowuje. Trzeba jednak pamiętać o zachowywaniu umiaru. Nie częściej jak raz na dwa tygodnie! :) 


Myślę, że warto spróbować. Jeśli Wasze włosy bywają niesforne, od czasu do czasu nafta może Wam uratować życie. :)
A jakie Wy macie doświadczenia w tym temacie? Próbowałyście, lubicie? :)

Ściskam Was najmocniej na świecie. :)

środa, 26 marca 2014

Recenzja maski Kallos Latte proteiny mleczne

Sławną maskę Kallos testowałam już od jakiegoś czasu, i mam już o niej pewne zdanie. Zanim jeszcze miałam z nią jakikolwiek kontakt, byłam jej potwornie ciekawa. Nic dziwnego, w końcu na KWC i blogach jest znana i zachwalana od dawna. Czy się na niej zawiodłam, czy raczej pokochałam bezgraniczną miłością? Zapraszam do czytania. :) 


Opakowanie/ konsystencja/ wydajność 

To co lubię najbardziej czyli słoik. Przyznam bywa on trochę uciążliwy jeśli otwieramy go mokrymi rękami, ale da się to przeżyć. 
Konsystencja budyniowa, treściwa, nie leje się po rękach, nie spływa z włosów. 
Wydajność? Chyba całkiem niezła, bo nie potrzeba nałożyć jej dużo, nawet na moje długie włosy. A jeśli odnieść ją do ceny to już w ogóle miodzio. :D  (ok. 5 zł za 250 ml) 

Zapach 

Ojeju ten zapach. Nie tylko konsystencja jest budyniowa, aromat też! Pachnie pięknie, miłośniczki słodkości takie jak ja będą zachwycone. Może jednak męczyć, wiem, że moja kuzynka, która również jej używa za nim nie przepada. 
Utrzymuje się na włosach co dla mnie jest wielkim plusem. 

Opis ze strony wizaż.pl 

Dzięki zawartości mlecznych protein ta maska dostarcza wspaniałego nawilżenia wszystkim rodzajom włosów, pozostawia je miękkie i odżywione. Idealna również do włosów po zabiegach: rozjaśnianiu, koloryzacji i trwałej. 

Skład 

Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Dipamytoylethyl Hydroxyethylomonium Methosulfate, Parfum, Propylene Glycol, Benzyl Alcohol, Citric Acid, PEG- 5 Cocomonium Methosulfate, Methylisothiazolinone, Sodium Glutamate, Hydroxypropyltrimonium Hydrolized Casein, Hydrolized Milk Protein, Methylchloroisothiazolinone, Sodium Cocoyl Glutamate, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, 5-Bromo-5-Nitro-1,3-Dioxane.


W zasadzie to nic ciekawego. Ba, gdyby mi ktoś ten skład podstawił pod nos, a ja nie wiedziałabym co to za produkt, stwierdziłabym, że jest zły! 
Zapach na piątym miejscu w masce? To nie będzie nic dobrego. No ale jednak... 

Działanie 

Ten Kallos jest cudowny. Skład jest bardzo przeciętny, ale maska działa idealnie, nie wiem jak to jest zrobione. :D Protein dużo w niej nie ma, ale jednak nie nadużywam jej tzn. nie stosuje co tydzień. Włosy są po niej idealnie proste, lejące i miękkie. Kiedy użyłam jej pierwszy raz nie mogłam przestać ich dotykać. 

Nie jest to bogata maska, która odbuduje nasze włosy, ja bardziej patrzę na nią pod kątem odżywki. Polecam wypróbowanie każdemu, bo ma szansę sprawdzić się na większości typów włosów. 
Bardzo cieszę się, że w końcu ją mam, i na 100% kupię kolejne opakowanie, szczególnie za tą cenę! 
Jak następnym razem wpadnę do Hebe to będę potrzebowała taczki na inne rodzaje Kallosów, chcę wszystkie! :D 


Dostępność: Hebe, sklepy internetowe 
Cena: ok. 5 zł za 250 ml, i ok. 12 zł za 1000 ml (w Hebe) 


A Wy miałyście? Pewnie większość tak. Jakie wrażenia, lubicie? :) 

Ściskam Was mocno. :)

niedziela, 23 marca 2014

Jak ograniczyć przetłuszczanie skóry? Podstawowy błąd w pielęgnacji cery tłustej.

Dziś będzie o cerze tłustej, ale nie tylko, dlatego posiadaczki innego typu skóry zachęcam do wytrwania do końca. 
(Na wstępie koniecznie muszę Was zapytać, co sądzicie o takich niewłosowych wpisach. Macie ochotę częściej czytać np. właśnie o cerze? :))
Z góry uprzedzam, że dla części z Was może to być od dawna znane i oczywiste, ale stwierdziłam, że jest to temat bardzo ważny, więc warto o tym napisać.

Najczęściej popełniany błąd w pielęgnacji cery tłustej (i nie tylko): 

Większość preparatów przeznaczonych do dbania o cerę tłustą zawiera alkohol, (w 80% przypadków Denat) który przesusza skórę. No w sumie brzmi logicznie, skoro coś jest za tłuste, to trzeba to przesuszyć, czego tu się czepiać? A no właśnie jest czego. 

Gruczoły łojowe, które znajdują się pod skórą produkują łój, który ma na celu jej natłuszczanie. Jeśli my na siłę będziemy wysuszać naszą cerę, to osiągniemy dokładnie odwrotny efekt. Im bardziej naskórek będzie ściągnięty i odwodniony, tym więcej gruczoły łojowe będą tego 'tłuszczu' -czyli sebum- produkować, żeby ją nawilżyć. 
Rozumiecie o co chodzi? Dość paradoksalne, prawda? :) 

To działa również w drugą stronę. Nawet jeśli nasza cera jest normalna, a my będziemy ją odwadniać (nawet nieświadomie) może ona zacząć się chronić, pobudzać gruczoły łojowe do wzmożonego produkowania sebum. Co się wtedy stanie? Możemy doprowadzić do zmiany naszej skóry z normalnej w tłustą. Nie muszę chyba wspominać, że cera tłusta = skłonność do trądziku i zaskórników. 


Co zatem można zrobić? 

1. Sprawdzić skład kosmetyków, których używamy. Czasem bywa tak, że nawet kosmetyki przeznaczone do skóry mieszanej i normalnej mają w składzie alkohol. Dlatego chwytamy opakowania i etykiety i upewniamy się co w tej trawie piszczy. Przypominam, że im wyżej w składzie, tym więcej danej substancji. 
Nie lubię generalizować, i nie mówię oczywiście, że wszystkie kosmetyki do cery tłustej są złe, bo tak nie jest, ale sprawdzić trzeba.

2. Nawilżać, nawilżać i jeszcze raz nawilżać! Spróbujcie stosować kremy o dobrym, bogatym składzie na noc. Oprócz tego może to w niektórych przypadkach również czysty olej, np. arganowy, czy oliwa z oliwek. [EDIT.] Co do tych olei, to uwaga. Mnie one nie zapychają, wręcz przeciwnie, pomagają mi w pielęgnacji, ale mogą zapychać i pogarszać sprawę, więc ostrożnie. Pisząc "bogaty krem" miałam na myśli głownie składniki odżywcze i humektanty. Dziękuję za zwrócenie uwagi na błąd Azime. :* 
Jeśli cera przestanie być sztucznie wysuszana, na rzecz nawilżania, to istnieje bardzo duża szansa, że gruczoły łojowe zwolnią. 'Otrzymają sygnał', że jest dobrze, naskórek jest nawodniony, i że nie ma przed czym się bronić. 

3. Wprowadzić łagodniejsze mycie twarzy. Często wszelkie żele zawierają SLES (detergent), który również nie jest zbyt delikatny i ma działanie ściągające. Kiedy ja zaczęłam myć moją buzię mniej agresywnymi środkami, wierzcie lub nie, ale poprawa była widoczna już po kilku dniach. 

4. Uwaga na parafinę, która również często pojawia się w kosmetykach. Ma ona działanie zapychające, i może przyczynić się do powstawania zaskórników. Stosować ją na twarz polecam tylko atopowcom, i to też od czasu do czasu, kiedy wysypka się nasila. 

Moim zdaniem kluczem do posiadania zdrowej i pięknej skóry to zmniejszenie ilości chemii na rzecz pielęgnacji bardziej naturalnej. Odkąd sama zaczęłam przykładać uwagę do składów kosmetyków, moja cera przeszła wręcz metamorfozę (o czym przekonacie się w poście o mojej pielęgnacji). 


Co Wy o tym wszystkim sądzicie? Jaką macie cerę i jak staracie się o nią dbać? Piszcie koniecznie! :) 

Ściskam Was mocno. :)

poniedziałek, 17 marca 2014

Jak wrócić do naturalnego koloru? + Aktualne zdjęcia moich włosów

Ostatni raz farbowałam moje włosy we wrześniu 2012 r. Od tamtego czasu minął już rok i siedem miesięcy. Uznałam, że to dobry moment, żeby podzielić się z Wami moimi radami oraz przemyśleniami jak przetrwać ten mozolny okres odrastania "własnych" włosów. 
Z własnego doświadczenia wiem, że pierwsze pół roku jest zdecydowanie najgorsze, ponieważ wtedy widać, że to co mamy na głowie to odrost. Stopniowo przejście między kolorami stanie się łagodniejsze, można będzie wmawiać sobie, że nasza fryzura przypomina wyjątkowo wysoko zrobione ombre, tak jak w tym momencie ja. :)



Jak możemy ułatwić sobie powrót do 'naturalek'? 

1. Ostatni raz pofarbować 
Musi to być kolor bardzo podobny do naszego. Najlepiej nie ryzykować samemu, tylko przejść się do zaufanego fryzjera. Jeśli uda się znaleźć podobny odcień, odrastające włosy nie będą się prawie wcale odznaczać. 

2. Obcinać
Najlepiej regularnie, a na sam początek tyle ile jesteśmy w stanie 'poświęcić'. Wiem, że możecie teraz powiedzieć : "To dawaj, tnij do ramion, czemu tego nie zrobisz?" No cóż, długości się nie pozbędę, a na tym etapie odrost mi już w ogóle nie przeszkadza. Końce skracam jednak mniej więcej co miesiąc, nie tylko dla zdrowia włosów, ale również dlatego, że za każdym razem pozbywam się trochę niechcianej, farbowanej części. 

3. Zmieniać kolor naturalnymi sposobami 
Wykonywać płukanki rozjaśniające (rumianek, cytryna), przyciemniać szałwią lub olejkiem rycynowym. Możliwości jest wiele, a przy systematycznym stosowaniu możemy zobaczyć różnicę. Nie będzie ona wielka, szczególnie dlatego, że farba cały czas stopniowo się wypłukuje, ale zawsze to coś. 
Do niwelowania rudego, czy żółtego odcienia (trochę takiego jak u mnie) dobrze sprawdzi się fioletowa płukanka z gencjany. Sama robię ją rzadko, ponieważ można się nieźle ubrudzić, ale efekty są ciekawe. Niedługo postaram się napisać Wam o niej więcej. :) 

4. Przyśpieszać porost włosów 
W normalnych warunkach nasze włosy rosną 1 cm miesięcznie, ale jeśli się postaramy możemy znacznie ten wynik podnieść. Mój osobisty rekord to 2,5 cm w miesiąc, co udało mi się osiągnąć dzięki skrzypokrzywie, wcierkom i masażowi skalpu (KLIK). (Coś czuję, że następny post będzie właśnie o sposobach na szybszy wzrost, miejcie się na baczności! :D) 
Jak przyśpieszyć porost włosów cz. 1
Jak przyśpieszyć porost włosów cz. 2

5. Kombinować z drogeryjnymi specyfikami 
Opcjonalny punkt, którego sama nigdy nie próbowałam. Mowa tu o rozjaśnianiu/przyciemnianiu chemicznymi produktami takimi jak np. spray Sheer Blonde. Nie jest to całkowicie bezpieczny i pozbawiony zniszczeń zabieg, ale jeśli kompletnie nie możecie patrzeć na odrost, można się tym ratować. Uzyskacie wtedy refleksy, oraz efekt delikatnego przejścia. 
Można też sięgnąć po farbę w kolorze podobnym do Waszych włosów i delikatnie rozprowadzić ją np. szczoteczką do mycia zębów. Ja jednak tak jak już wspominałam, zostawiłabym do dobremu fryzjerowi, takiemu który zna się na tym co robi. 

I na samym końcu uzbroić się w cierpliwość. Po prostu. :) 


A teraz trochę aktualnych zdjęć moich włosów! :)
Miesiąc temu byłam u fryzjera na podcinaniu maszynką i jestem niesamowicie zadowolona. Są miękkie, cięższe, końce mniej się puszą. Stopniowo jednak zaczyna mi się nudzić taka prosta linia, pewnie za jakiś czas wrócę do półkola, tym razem tylko bez piórkowania przodu. Są (jak dla mnie) dużo krótsze, nad czym ubolewam, ale trudno - odrosną. :) 


Są proste, tylko ja się tak wygięłam. :) 
 A tutaj macie je w odsłonie falowanej/kręconej, oczywiście bez użycia ciepła. Fryzura 'całodniowa', więc trochę rozprostowana. (Macie ochotę na post o sposobach na fale bez niszczenia włosów? ;)) 




bez lampy/z lampą 

Jak Wasze włosy trzymają się w tym miesiącu? Koniecznie dajcie mi znać czy są śród Was jakieś zapuszczające naturalny kolor! Będziemy się wzajemnie wspierać. :D 

Ściskam Was Mocno. :)

sobota, 15 marca 2014

Ratunku mam Bad Hair Day! Czyli jak sobie z nim poradzić.

Chyba każda z nas przechodziła w swoim życiu przez tzw. Dzień Złego Włosa, kiedy mimo tego, że wykonałyśmy dokładnie te same czynności co zwykle fryzura wygląda źle. Włosy się puszą, sterczą na wszystkie strony, albo w drugą stronę są przyklapnięte i bez życia, możliwości jest masa. Czasami jednak nie kończy się na jednym dniu, nasza udręka może znacznie przeciągnąć się w czasie. Tylko bez paniki! Spróbujemy sobie z tym poradzić. 
hahahahaha :)) 

1. Przeanalizuj kosmetyki, których używałaś 
Być może to one mają zły wpływ na obecny stan Twoich włosów? Jeśli dojdziesz do wniosku, że wprowadziłaś do swojej pielęgnacji coś nowego, to być może Ci to nie służy, albo nie służy Ci to akurat w tym momencie. Daj temu kosmetykowi szansę za jakiś czas, bo może w jego składzie są substancje, których na chwilę obecną Twoje włosy nie potrzebują. Bardzo ważne jest zachowywanie równowagi, w przeciwnym wypadku:
  • Bardzo możliwe jest przeproteinowanie. Proteiny uzupełniają ubytki w naszych włosach, ale stosowane w nadmiarze lubią się nadbudowywać. Typowe objawy przeproteinowania to włosy niczym suche, sterczące, jaśniejsze nawet o kilka tonów siano. 
  • Łatwo też przesadzić z humektantami, szczególnie przy nieodpowiednich atmosferycznych. Jeśli jest za sucho lub zbyt wilgotno mogą one puszyć włosy i najlepiej jest sobie wtedy je darować. 
2. Dokładnie oczyść włosy 
Zastosuj szampon z SLS i SLES żeby pozbyć się wszelkich nadbudowanych składników z włosów. W tym przypadku wyszorować głowę możesz nawet dwa razy. Po wszystkim możesz nałożyć odżywkę, której jesteś pewna, niech będzie to zaufany produkt. 
Jeśli jednak włosy są kapryśne przez dłuższy czas wprowadź terapię odwykową. Umyj i nie rób nic, wtedy zatęsknią za tym jak nad nimi skakałaś. :D  

3. Ratuj się silikonami. 
Silikony wygładzają włosy i sprawiają, że wyglądają na zdrowsze. Kilka kropli serum, lub spryskanie pasm odżywką b/s może okazać się pomocne. Dla mnie najlepsza w tej roli jest: KLIK 

4. Upięcia, koki, warkocze, kucyki :) 
To takie proste, ale jednak o tym wspomnę. Gdy Twoje włosy 'nie wyglądają' to najlepszy czas żeby spróbować nowej pięknej fryzury. Takie wyjście sprawdzi się najlepiej, bo przecież kiedy nasze kłaczki wyglądają dobrze, za nic nie chcemy ich zasłaniać, czy związywać. A koczek? Koczek jest zawsze ładny. :) 
Wkleję Wam kilka moich ulubionych filmów cuuudownego włosowego kanału na You Tube. Napatrzeć się nie można na cuda, które wyprawia Mama na genialnych włosach swoich córek. :) 










Zachęcam Was do dokładniejszego przejrzenia tego kanału, nigdzie nie widziałam tylu świetnych pomysłów na upięcia. :) Dajcie mi też znać czy macie zamiar któreś wypróbować! :)

Ściskam Was mocno. :)

piątek, 7 marca 2014

Jak czytać składy? Cześć 2 : Wybieramy odżywkę do włosów!

Dobra odżywka do spłukiwania (d/s) to podstawowy produkt w pielęgnacji włosów. Do jednych nie przemawia olejowanie, (niesłusznie moim skromnym zdaniem, KLIK :D) drudzy nie lubią wymyślnych domowych zabiegów, ale odżywki używa chyba każdy, nawet te osoby, który włosomaniactwo jeszcze nie dopadło. Ale spokojnie, to jest jak wirus, nikogo nie oszczędza. Prędzej czy później dopadnie każdego. :D 


Skoro więc jest to tak ważna sprawa, to przydałoby się upewnić, czy przypadkiem nie używamy jakiegoś szajsu. Wiele razy już to pisałam i myślę, że warto napisać raz jeszcze, i pewnie tez nie ostatni. Producent na etykiecie napisać może wszystko. Dlatego ja etykiet nigdy nie czytam. Skupiam się na składzie. Po przeczytaniu go wiem już, czy dany produkt jest godny jakiejkolwiek uwagi czy niekoniecznie. 
Dlatego dziś sobie właśnie poczytamy. :) 

Po pierwsze jeśli jeszcze nie znacie TEGO posta, to rekomenduję zapoznanie się z nim, będzie łatwiej. :)

Co powinno znaleźć się w dobrej odżywce? 
  • Olejki, to jasne. W dużym skrócie robią masę dobrej roboty, co pewnie już wiecie. Nawilżają, wygładzają, nadają blask, no cud miód malina! :D 
  • Ekstrakty roślinne. Dostarczają niezbędnych składników, ale w zbyt dużej ilości mogą wysuszać, dlatego zazwyczaj są równoważone olejami. 
  • Humektanty czyli nawilżacze. Gliceryna, aloes, miód. Ale uwaga na ich higroskopijność, nie można typowo humektantowych odżywek używać w dni bardzo suche, lub te mega wilgotne. (odżywka jest proteinowa czy humektantowa nie wtedy gdy nie ma nic innego w składzie, lecz wtedy gdy ma tych składników jakąś tak przewagę)
  • Proteiny, czyli nasze "cegiełki". Uzupełniają one ubytki we włosie, ale tylko tymczasowo. Lubią się jednak nadbudowywać, a wtedy jest siano, więc też dobrze jak są równoważone olejkami. 
Co może być, ale nie musi?
 Z ilością tych składników bym jednak nie przesadzała. Ja osobiście zaliczyłabym je w odżywkach do kategorii "unikaj", ale nie dlatego, że są one złe, tylko dlatego, że nic nie wnoszą dają tylko złudny efekt nawilżenia. Radziłabym używać ich "od święta". 
  • Parafina. Powoduje powstawanie powłoczki na włosie, która zapobiega odparowywaniu wody, brak właściwości odżywczych. Na dłuższą metę, gdy ją przedawkujemy może wysuszać. Jest emolientem. 
  • Silikony. Taj jak parafina tworzą ochronny film na włosie więc go wygładzają, lecz nie mają właściwości odżywczych. (Tu UWAGA, nie zawsze wygładzają. Bywają włosy kapryśne jak moje, które reagują puszeniem <może to i lepiej, przynajmniej nie kusi mnie by ich nadużywać ;)>)  Istnieją te zmywalne wodą, takie które się ulatniają, ale też takie które wymagają użycia SLS. Są to emolienty. 
Pomocna może okazać się ta tabela, którą dorwałam kiedyś na wizażowym forum. (można ją wydrukować i włożyć do portfela, te nazwy ciężko jest zapamiętać) 
klikając powiększysz 

Czego natomiast najlepiej unikać? 
  • Alkoholi takich jak benzyl, denat, isopropyl. Jeśli są pod koniec składu, po zapachu, to jeszcze ok. Ale jeśli gdzieś na początku to już gorzej. 
  • Konserwantów. Bez sensu jest tu wypisywać przykłady, bo jest ich masa. Zazwyczaj są to takie dziko długie i skomplikowane nazwy po kompozycji zapachowej. Nie da się ich uniknąć, ale jeśli są po słowie "parfum", to nie ma tragedii. 
  • SLS i SLES. Zazwyczaj nie ma ich w odżywkach, ale i takie kwiatki się zdarzają. Są to silne detergenty obecne najczęściej w szamponach.   

A teraz  przykłady analizy:

Isana Professional Oil Spulung 



Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Glyceryl Stearate SE, Citric Acid, Stearamidopropyl Dimethylamine, Hydrolyzed Wheat Protein, Argania Spinosa Oil, Panthenol, Quaternium-87, Niacinamide, Distearoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfat, Propylene Glycol, Parfum, Linalool, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Phenoxyethanol.

Zaraz po wodzie mamy alkohol tłuszczowy = emolient (alkoholi tłuszczowych się nie boimy, to te dobre). Później kolejno jest gliceryna (humektant), emulgator (zapewnia konsystencję emulsji, nie szkodzi), kwas cytrynowy (domyka łuski), składnik kondycjonujący, proteiny pszenicy, olejek arganowy, pro-witamina B5, substancja kondycjonująca, witamina PP, środek kondycjonujący, humektant, substancja zapachowa i trochę konserwantów 

Jak na tak tani produkt (około 9 zł za pół litra) jest bardzo godny uwagi. 

Garnier Ultra Doux olejek avocado i masło karite 

Skład: Aqua/Water, Cetearyl Alcohol, Elaeis Guineensis Oil/Palm Oil, Behentrimonium Chloride, Cl 15985/Yellow 6, Cl 19140/Yellow 5, Stearamidopropyl Dimethylamine, Chlorhexidine Dihydrochloride, Persea Gratissima Oil/ Avocado Oil, Citric Acid, Butyrospermum Parkii Butter/Shea Butter, Hexyl Cinnamal, Glycerin, Parfum/Fragrance (FIL C39789/1)

Emoilient, olej palmowy, substancja kondycjonująca, bawrniki, emolient, konserwant, olej awokado, kwas cytrynowy, masło shea, składnik kompozycji zapahowej, gliceryna, zapach 

Mimo tych barwników jest dobrze, szczególnie podoba mi się olej palmowy na samej górze. 

NaturVital Sensitive, odżywka szałwiowa 


Skład: Aqua (Water), Ceteraryl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Salvia Officinalis (Sage) leaf extract, Panax ginseng roqt extract, Simmondsia Chinensis (Jojoba) seed oil, Cetrimonium Chloride, Parfum (Fragnance), Benzoic Acid, Phenoxyethanol, Dehydroacetic Acid, CI 77891 (Titanium Dioxide)

Woda, emolient, substancja kondycjonująca, ekstrakt z liści szałwii, ekstrakt z żeń-szenia, olej jojoba, emulgator, zapach, konserwanty 


Na dziś to tyle. Macie jakieś pytania dotyczące składów? Może macie ochotę na taki sam post tylko o szamponach? :) 

Ściskam Was mocno. :) 

wtorek, 4 marca 2014

Wyniki rozdania i moja nieobecność..

Jestem! Jejku jak tęskniłam! Na wstępie chciałabym wszystko Wam wyjaśnić. Przez połowę lutego mój komputer był na przeglądzie. Nie wiem czy pamiętacie, ale pod jednym z ostatnich postów wspominałam że włączyły mi się jakieś reklamy na blogu. Okazało się, że żadnych nie było, a to mój laptop został zaatakowany przez jakiegoś wirusa. Od razu zdecydowałam, że oddam sprzęt w ręce fachowca. Wszystko już jest dobrze, a ja uznałam tą przerwę jako mały urlop. Tak jak to zawsze bywa po wakacjach jestem wypoczęta i do granic możliwości naładowana pomysłami na posty (większość pewnie zacznę realizować już dziś, tak dawno nie pisałam, że będzie mnie trzeba odciągać siłą. :D). Mam nadzieję, że wybaczycie mi ten wybryk (na który zresztą nie miałam częściowo wpływu). Jeszcze raz bardzo Was przepraszam. 
A teraz przechodzimy do najlepszej części! 

(trzymający w napięciu dźwięk perkusji.. :D)



Kochana gratuluję! :* 

Już wysyłam do Ciebie maila! :) 

Zaraz zabieram się za pisanie dla Was kolejnych postów na najbliższe dni. Jako, że tyle mnie nie było to może macie jakieś propozycje? Coś Was nurtuje? Piszcie! :)) 

Ściskam Was mocno kochane. :) 

ps. Bardzo dziękuję Ci Julio za ciepły komentarz pod postem o rozjaśnianych włosach. Tak miłe słowa płynące z Waszych ust (a może raczej klawiatury :D) dają niesamowitego kopa do blogowania. :) Dzięki że jesteście! :) 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...