Zacznijmy od tego, że moje włosy zawsze były grube, ciężkie, bardzo proste, niewiarygodnie śliskie, o niskiej porowatości. To znaczy do czasu. Potem zaczęłam je myć silnymi szamponami, nie zwracałam uwagi jakiej odżywki używam, tarłam je ręcznikiem, spałam w rozpuszczonych a czasem nawet mokrych włosach.
Były lekko przesuszone, ale poza tym nie było źle.
Tak wyglądały z lampą |
A tak w świetle dziennym |
Potem poznałam prostownicę. Po co prostowałam proste włosy? W sumie to nie wiem. Ale wiem na pewno, że prostowanie wciąga. Katowałam je tym przyrządem co raz częściej, bo co raz gorzej wyglądały bez niego.
Po jakimś czasie były już tak przesuszone, że zaczęły tracić swój naturalny kształt i się falować.
To nadal mój naturalny kolor, tylko przy świetle zachodu słońca wygląda tak rudo. Na zdjęciach bez prostowania.
W sumie to nadal mogłyby się tak falować, nie powiedziałabym nie, gdyby tylko do tego były zdrowe. :)
Kolejnym etapem było zapuszczanie. Miały być długie, nieważne jakim kosztem!
Tu jeszcze nie wyglądają tak źle...
(Ładny mam płaszczyk, prawda? :D)
...Ale tu już widać co w trawie piszczało. Zdradzę Wam, że na zdjęciu poniżej były kilka godzin po... prostowaniu! Były tak suche, że nawet prostownica ich nie wygładzała.
Kiedy raz wzięłam kosmyk włosów do ręki i przyjrzałam mu się z bliska uznałam, że muszę coś zrobić z tymi wszystkimi rozdwojonymi końcami. Oczywiście trauma fryzjerowa jeszcze mnie nie opuściła, więc zgadnijcie co zrobiłam. Chwyciłam nożyczki do papieru i wycinałam.
Hahaha a jaka byłam z siebie potem dumna, że tylu się pozbyłam to sobie nawet nie wyobrażacie. :D
Prostowanie było, kompletny brak uwagi i delikatności też już był.. Czego jeszcze nam brakuje? No jasne, że farbowania! :D
Zaczęło się od niewinnej szamponetki. Najpierw czerwone końcówki, potem już cała głowa a'la Mała Syrenka.
Niestety nie mam zdjęcia, bo 5 minut po tym jak zobaczyłam rezultat, przystąpiłam do zmywania go. :D Oczywiście myślę, że wszystko by się pięknie wypłukało, bo był to szampon koloryzujący, którego efekt miał utrzymać się do 6 myć. No ale ja wpadłam na coś sto razy bardziej genialnego.
Położyłam na głowę farbę w kolorze blond i zostałam oficjalnie ruda w każdym świetle. Tutaj już widać jak bardzo nawet przy głowie były zniekształcone.
(Wybaczcie, że tak chamsko się zamazałam, że moja mina na tym zdjęciu... o zgrozo. Obiecuje, że za jakiś czas się Wam chociaż trochę pokażę. :*)
Na tym zdjęciu nie wyglądają źle, jednak w rzeczywistości były bardzo połamane i rozdwojone, szczególnie wierzchnia warstwa na długości.
Marchewką nie byłam jednak długo. (Chociaż mój najlepszy przyjaciel już pewnie do końca życia będzie do mnie mówił "Ruda" :D)
Pofarbowałam je jeszcze raz.
Różnica może być słabo widoczna, jednak na żywo była duża. Były już bardziej brązowe, szczególnie na początku, zanim wszystko zaczęło się wypłukiwać.
Tutaj 'fale' po warkoczu na noc.
Już wtedy wiedziałam, że chcę odhodować naturalny kolor. A może inaczej. Już wtedy wiedziałam, że nie chcę ich więcej farbować. Bardzo mi się przerzedziły, przy spłukiwaniu farby wypadło ich tyle co przy co najmniej 10 myciach razem wziętych.
Uwierzcie mi zdjęcia ani trochę nie oddają ich stanu, wizualnie z daleka one zawsze wyglądały nieźle. Prawdziwy szok przeżywałam kiedy patrzyłam na nie z bardzo bliska..
Wtedy przypadkiem wpadłam na bloga Anwen. Pamiętam, że postem jaki był akurat na stronie główniej było podsumowanie jakiejś akcji włosomaniaczek. Jakieś wykresy, porowatości, emolienty, humektanty.. Zamknęłam tą stronę bardzo szybko.
Po tygodniu jednak wróciłam, i zaczęłam przyswajać wiedzę. Wciągnęło mnie to niesamowicie szybko, w jeden weekend odkryłam inne blogi i przepadłam.
Początek był kiepski. Poleciałam do Rossmanna, kupiłam tyle ile uniosłam i na dodatek nic co rzeczywiście pomogłoby moim włosom. (m.in. serum "scalające" końcówki)
Cała kuchnia lądowała na głowie dosłownie na raz. Mąka, kakao, żelatyna, siemię, kawa, ocet, rumianek, cukier, no wszystko.
Z czasem jednak moja pielęgnacja zaczęła mieć ręce i nogi. Nigdy nie zapomnę mojej reakcji po pierwszym od dawien dawna podcięciu końcówek. "Kuuuurde aleeee miękkie!"
ok. 7 miesięcy później |
Zniszczenia wywołane moją nieświadomością nadal są na mojej głowie, jednak dzięki intensywnej pielęgnacji i regularnemu skracaniu końcówek jest ich co raz mniej.
Jeśli dotrwałyście do końca, to gratuluję. :) Na dziś to już koniec, bo i tak wyszedł z tego tasiemiec.
Mam jednak jeszcze kilka zdań na koniec.
W pielęgnacji włosów ważna jest rozwaga. Nie popadajcie w paranoję tak jak ja na początku, nie wynoście pół drogerii, i nie pakujcie wszystkiego na głowę. Kupujcie wszystko z głową, nie wydawajcie wszystkiego co macie w portfelu, powoli poznawajcie swoje włosy, a nauczycie się co im służy a co nie. Zanim się obejrzycie będziecie ekspertkami od swojej czupryny, serio!
Nie wywierajcie na sobie też żadnej presji. Efekty zobaczycie znacznie wcześniej jeśli przyjmiecie sprawę ze spokojem i bez paniki, że np. nie widać różnicy. W przeciwnym razie możecie się poddać, ale tego nie chcemy! :)
A no i jeszcze jedno: olejujcie moje drogie!
A jak zaczęło się Wasze włosomaniactwo? Śmiało kochane, strasznie jestem tego ciekawa!
Ściskam Was mocno. :)
Tasiemiec ale bardzo wciągający :)))
OdpowiedzUsuńWłosy jak dla mnie wyglądają teraz pięknie! :))
Dokładnie :) I ja przepadłam bez reszty w zaczytaniu :) Moje przez farbowanie pomimo włosomaniaczej pielęgnacji nie wyglądają nawet w połowie tak dobrze jak Twoje z czasów katowania ;) Teraz o mamuniu masz przepiękne włosy, piękny kolor, długość i blask :)
UsuńCieszę się dziewczyny, że był dla Was ciekawy! :*
UsuńTwoje włosy przed włosomaniactwem na pewno wyglądały lepiej niż moje :)
OdpowiedzUsuńech... ja już chyba się poddałam
OdpowiedzUsuńa do fryzjera jakoś się nie mam odwagi wybrać:P chyba mam na nich jakąś alergię:D
zazdroszczę Ci takich pięknych, gęstych i grubych włosów, bo moje to jest całkowite przeciwieństwo. ;)
OdpowiedzUsuńKażde włosy są piękne, wystarczy o nie zadbać! :))
UsuńWidzę, że nie tylko ja byłam taka "mądra" i prostowałam proste włosy. :D Szczęściarą jesteś, że nie wpadłaś nigdy na pomysł cieniowania włosów ani drastycznego ścinania, teraz możesz cieszyć się długimi włosami. Btw, piękne są, takie grube! :)
OdpowiedzUsuńtwoje włosy są przepięknie :)
OdpowiedzUsuńwow ale zmiana :D
OdpowiedzUsuńW sumie Twoje włosy nawet przedtem wyglądały pięknie, ale nikt nie ma prawa nam nic narzucać, więc skoro zdawała ś sobie sprawę z krzywdy, jaką im wyrzadzalaś np, tymi szamponetkami czy obcinaniem nozyczkami do papieru (jak ja :D) mialas prawo rządać od nich jeszcze wiecej, i dibrze, bo teraz są zniewalajace ;)
OdpowiedzUsuńBajeczne włosy ;)
OdpowiedzUsuńJa też kiedyś podcinałam rozdwojone końce nożyczkami do papieru :D
OdpowiedzUsuńOstatnie zdjęcie bym sobie wydrukowała, takie jest piękne :) Niezły efekt daje to, że nie widać końcówek. Nie wiadomo ile jeszcze cudowności jest ;)
OdpowiedzUsuńP.S.
UsuńMoje włosy wokół głowy cały czas wyglądają jak Twoje na zdjęciu z zamazaną twarzą, już skończyły mi się pomysły co z tym zrobić. Ech.
U mnie tez pozbycie się tego trwało wieki. Na szczescie oleje dały radę. :)
Usuńnożyczki do papieru bardzo znajome.. :-) moje włosy wyglądały milion razy gorzej przed włosomaniactwem :-D
OdpowiedzUsuńwłosomaniactwo to dopiero się u mnie zaczyna :D mam długie włosy bo po ostatnim obcięciu (3-4 lata temu) stwierdziłam, że chcę zapuścić je z powrotem. Są mniej więcej takiej długości jak Twoje. No i już - zero podcinania końcówek, a broń Boże, mają być jak najdłuższe. Również farbowanie, spanie w mokrych włosach, szampony garniera (nigdy więcej tych z serii 'naturalna pielęgnacja'), odżywki byle jakie, nakręcanie na papiloty... O zgrozo. Jak popatrzę na to co ja z nimi zrobiłam.. Tak więc na początek przerzuciłam się na inne szampony (mega różnica po zmianie z tego garnierowego ścierwa na Timotei Róża z Jerycha lub jeszcze innej marki z jedwabiem chyba, wyleciała mi nazwa), od razu się polepszyło i nie mam takiego siana. Lepsza odżywka. Mniej szarpania podczas czesania (chociaż włosy i tak garściami mi wychodzą nadal). Plus olejek arganowy z Avonu albo jedwab w sprayu Joanny - nie puszą się tak dzięki temu. Jeszcze się chwilę wzbraniam przed fryzjerem, ale trzeba je podciąć chociaż o 2 cm.. No może 2,5 cm. Jest już delikatna poprawa, ale wiem że musi być trochę intensywniejsza, zwłaszcza że raz na jakiś czas farbuję włosy.
OdpowiedzUsuńUff powstałaby z tego notka na mojego bloga :D
Dlaczego te szampony są dla Ciebie zle?
UsuńSuper efekty. Ja po miesiącu intensywnego olejowania nie widzę efektu i trochę mi to podcięło skrzydła.
OdpowiedzUsuńP.S. Tak się zastanawiam skąd masz tyle zdjęć od tyłu przed włosomaniactwem? No bo że teraz robisz im zdjęcia to jasne ale wcześniej? Przypadek?
A mi sie wydawało ze mam właśnie mało. :D Bo ja ogólnie mam masę zdjęć, przy każdej okazji są zdjęcia. I tak wyszło. Większość wych zdjec jest wyładowanych tak ze jestem tylko ja, ale w rzeczywistości był ktos jeszcze. :)
Usuńale zmiana! niesamowite :D to mnie motywuje do dalszego dbania o włosy :) uwielbiam takie wpisy!
OdpowiedzUsuńDbaj dbaj kochana, opłaci się! :*
UsuńAż zdrowie od nich bije! WOW :D Zaraz sobie oprawię w ramkę to ostatnie zdjęcie. Z dopiskiem "Nie poddawaj się! Będziesz tak wyglądać" :D Ok, zmotywowałaś mnie jeszcze bardziej do działania! :D Na razie pozostaje tylko podziwiać i marzyć ;P I walczyć z dziwnym zmechaceniem włosów na czubku głowy... ;o
OdpowiedzUsuńPzdr, Julka :)
Zmechaceniem? Może od spania? Ja tak mam, że wierzchnie warstwa jest wlasnie bardziej zmechacona w porównaniu do reszty, przez ocieranie się o wszystko, jeszcze tego nie opanowałam. :D
UsuńTak, to bardzo możliwe, że od spania. Dodam jeszcze tylko (ale nie bij!;P), że często zdarza się, że śpię w mokrych włosach. :( Ja jak na razie, to najbardziej jestem zadowolona z włosów od ucha w dół ;D Wyżej jest już gorzej ;P
UsuńA bo Ty masz takie piękne dłuuugie, to się biedaczki ocierają o wszystko;P
Będę biła hahaha!
UsuńU mnie możesz zobaczyć w zakładce 'Moja włosowa historia' zapraszam :D moje włosy wiele przeszły :)
OdpowiedzUsuńa Ty masz urocze od zawsze!:)
Najważniejsze, że już ich nie męczysz. Widziałam i teraz są ładne, a będzie lepiej! :))
UsuńAle przemiana! Ja jestem na etapie prostownicy i ciężko się z nią rozstać...
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie się czytało Twojego posta :) Teraz masz przepiękne włosy! Jeśli chcesz poznać moją włosową historię, to opisałam ją na moim blogu. Zakładka u góry strony. Pozdrawiam Cię :)
OdpowiedzUsuńJest wielka różnica ;0 Ja na razie jestem na początku przygody z włosomaniactwem. Zaczęłam ponieważ trafiłam na tego bloga http://www.urodaiwlosy.pl/ no i się zaczęło. Potem trafiłam na bloga Anwen, teraz na twojego. Powoli zaczynam odnajdywać się w tym wszystkim, najtrudniejsze jest dla mnie czytanie składów i teraz szukam o nich wszelkich informacji ;)
OdpowiedzUsuńPostaram się robić o tym jeszcze więcej wpisów. :)
UsuńCieszę się, że napisałaś o presji, wiele dziewczyn oglądając MWH oczekuje efektu wow po tygodniu... :(
OdpowiedzUsuńMasz rację, często tak bywa.
Usuńale masz teraz cuuudowne włosy! chyba moje wymarzone!
OdpowiedzUsuńja także przypadkiem trafiłam na podsumowanie picia siemienia lnianego przez blondhaircare i wiedząc efekty, dosłownie przepadłam w tym włosowym świecie. to było w marcu 2013. przez rok moje włosy przeszły niesamowitą metamorfozę dzięki temu, nie jest jeszcze tak idealnie, jakbym chciała, ale nigdy nie przypuszczałabym, że moje włosy mogą na nowo wyglądać i być zdrowe ;) niestety, farbowanie i nieodpowiednie traktowanie doprowadziły do okropnego przerzedzenia mojej czupryny i chyba z tym teraz walczę najmocniej. od grudnia 2012 włosy są nietknięte farbą, piję pokrzywę, wcieram i... czekam. bejbików jest MASA, cała armia po prostu, także mam nadzieję, że coś z tego będzie :)
:)Śliczne masz teraz włoski
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńŚwietne długie zdrowe włosy:))
OdpowiedzUsuńw wolnej chiwili zapraszam do siebie:)http://chicabombb.blogspot.com/
Różnica jest ogromna, teraz są fantastyczne :)
OdpowiedzUsuń:*
UsuńTwój naturalny kolor jest śliczny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńBardzo ładny typ włosów. Szczególnie podoba mi się naturalny kolor jakby chłodny jasny brąz. Próbowałaś aktualnie ochładzać kolor płukankami ?
OdpowiedzUsuńMnie osobiście rudawość przyprawia o dreszcze i wolę siwe a nawet zielonkawe khaki niż rude :)
Kolor z drugiego zdjecia przepiękny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, rzeczywiscie zaskakująco nieźle wygląda! :D
UsuńKochana! Przewertowałam Twojego bloga już chyba od A do Z :) Pomogłaś mi bardzo zrozumieć wieeeele spraw dotyczących mojej czupryny i chociaż jestem wysokoporowatą curlygirl to regularnie do Ciebie zaglądam po recenzje kosmetyków :) Inspiruje się Twoją historią ponieważ jestem na początku włosowej manii a przede mną jeszcze długa droga do takich efektów jakie Ty uzyskałaś :D dziękuję Ci bo to przez naprawde przypadkowe trafienie tutaj pare miesięcy temu jestem świadomą włosomaniaczką :* P.S. też zapuszczam odrost jak Ty ale niestety u mnie wygląda to o wiele gorzej haha... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń