Moją inspiracją było to zdjęcie:
weheartit.com |
No więc usiadłam na fotel. Moja fryzjerka bardzo dobrze zna mnie i moją włosową obsesję, więc od razu zapytała:
-"To co jak zawsze? 1,5 cm? ;)"
Żałujcie, że nie widziałyście miny tej kobiety, kiedy jej powiedziałam, że chcę też rozjaśnić końcówki.
Prawdopodobnie jednak moja była lepsza, kiedy zabrała się do rozrabiania preparatu. Usłyszałam tylko:
-"Mam zadzwonić do Beaty (moja mama), żeby potrzymała Cię za rękę? Wyglądasz jakbyś na ścięcie czekała (że głowy, nie włosów xd)! Kochana spokojnie, tylko mi tu nie mdlej haha".
...
No więc dobra minęło te 40 minut, umyłam głowę, czekam aż wyschnie, specjalnie nie patrzę w lustro. Kiedy już są suche, zerkam siebie i ... Nic. Potem patrzę na stan końcówek, też prawie żadnej zmiany. Były może o pół tonu jaśniejsze, ale prędzej to sobie wmówiłam, niż serio tak było.
Preparat był mocny, wspólnie dobrałyśmy go do mojej porowatości.
Okazało się jednak, że wypracowałam sobie na tyle zwartą łuskę, że chemiczne rozjaśnianie nie dało jej rady.
Z jednej strony poczułam taką trochę dumę, że mam tak mocne włosy, z drugiej jednak, ja serio chciałam te jaśniejsze końce! :D
Oczywiście gdybym potraktowała je najmocniejszym stężeniem jakim by się dało, rozjaśniły by się do takiego stopnia jakiego bym chciała, ale wtedy ich stan mógłby ulec znacznej zmianie. Dlatego na razie zostanie tak jak jest.
Dobra koniec tych wywodów, obejrzyjcie zdjęcia.
Robiłam je sama, na samowyzwalaczu, więc mogło być lepiej, ale chyba nie jest aż tak źle. Starałam się.. :D
Tak jak mówiłam, dużej zmiany nie ma. Pewnie jeszcze kiedyś spróbuję, ale w najbliższej przyszłości tego nie planuję.
Włosy na powyższych zdjęciach były potraktowane maseczką kakaową o której pisałam TUTAJ KLIK. Uwielbiam ją, włosy są niewiarygodnie mięsiste. Jeśli ktoś jeszcze nie próbował, to koniecznie to zróbcie.
A jak tam Wasze włosy w tym miesiącu? :)
Ściskam Was mocno. :)
Ps. Właśnie założyłam Instagrama, więc jeśli chcecie podglądać co u mnie słychać to zapraszam. :)